Polska Szkoła Prawa Międzynarodowego

Gdy zastanawiamy się nad filozofią prawdziwie polską, tj. taką, która jest oryginalna i która nie jest tylko i wyłącznie rozwinięciem zagranicznej filozofii, jako pierwsza myśl narzuca się pewnie Szkoła Lwowsko-Warszawska, mesjanizm lub dokonania Romana Ingardena. XIX wiek, dość późno na oryginalną filozofię, jak na naród, który swoje korzenie ma jeszcze w X wieku, a jego pierwszy uniwersytet powstał już w XIV wieku. Ci, którzy mieli kurs historii filozofii polskiej, pewnie domyślają się, do czego zmierzam – do twórczości jednego z pierwszych rektorów Uniwersytetu Krakowskiego, znanego obecnie jako Uniwersytet Jagielloński, a mianowicie Stanisława ze Skarbimierza, pierwszego rektora, oraz Pawła Włodkowica, rektora, który reprezentował stronę polską na soborze w Konstancji. Dokładniej rzecz biorąc, mowa będzie o tzw. Polskiej Szkole Prawa Międzynarodowego, czyli historycznym nurcie i związanym z nim zbiorze tez, które wyłoniły się w związku ze sporem Królestwa Polskiego z Zakonem Krzyżackim.

Nim jednak przejdę do tez i rozstrzygnięć, jakie wypracowali bohaterowie tego tekstu, zarysuję kontekst historyczny i merytoryczny, w jakim powstawały dzieła zawierające te tezy. Jest to kwestia nietrywialna, bowiem tezy te były ściśle związane z rozważaniami krakowskich rektorów oraz były w zasadzie przyczynkiem do ich powstania.

Kontekst historyczny

Bitwa pod Grunwaldem

Wydarzeniem niezwykle istotnym w historii relacji polsko-krzyżackiej (oraz ogólnie w historii Polski) była bitwa pod Grunwaldem. To przed tą bitwą, zagrzewając polskich wojów do walki, Stanisław ze Skarbimierza wygłosił słynne kazanie O wojnie sprawiedliwej. Sama bitwa mocno zachwiała Zakonem, który po niej zaczął coraz bardziej obawiać się potęgi Królestwa, będącego w sojuszu z niedawno jeszcze pogańską Litwą. Rzecz jasna, nie była to ostatnia bitwa między Koroną a Zakonem, niemniej, po tej bitwie wszystkie następne wojny były przegrane po stronie Zakonu, a sama bitwa mogła się skończyć ostatecznym jego unicestwieniem, do czego nie doszło, na nieszczęście Polski.

Zwycięstwo pod Grunwaldem było punktem zwrotnym, zarówno ze względu na historię Polski i historię powszechną, ale również ze względu na kwestie prawa międzynarodowego. Otóż na łonie katolickiej Europy, świeżo ochrzczony Litwin pokonuje wojska Zakonu, który ogniem i mieczem miał nieść chrześcijaństwo. Po stronie Litwina stoją między innymi pogańscy Tatarzy. Oba te wątki chcieli wyzyskać wynajęci przez Zakon paszkwilanci, co zarazem stało się asumptem do sformułowania tez w kwestii władzy Cesarza i Papieża nad poganami oraz kwestii wojen przeciwko niewiernym. Te trzy wątki będą poruszane na soborze w Konstancji.

Sobór w Konstancji

Sobór w Konstancji (lata1414-1418) był pierwszym wielkim kongresem narodów europejskich. Jego celem było zakończenie Wielkiej Schizmy Zachodniej oraz rozwiązanie pojawiających się w Kościele Katolickim herezji, m.in. wystąpień Jana Wiklifa (1319-1384) i Jana Husa (1370-1415). Pierwszy z nich został potępiony, a drugi spalony. Nie były to jednak jedyne herezje, które rozważano w trakcie soboru. O ile dwie powyższe miały charakter głównie doktrynalny, to kolejne miały już charakter czysto polityczny.

Krzyżacy oskarżali polaków o herezję, a ich króla, Jagiełłę, o fałszywy chrzest. Ponadto zarzucali polakom, że w bitwie pod Grunwaldem korzystali z usług pogan. Polacy również oskarżali Krzyżaków o herezję i fałszowanie przywilejów cesarskich i papieskich[1]. Uznanie którejś ze stron za heretycką okazałoby się większym zwycięstwem niż zwycięstwo zbrojne, bowiem wiązałoby się de facto z wyłączeniem ze wspólnoty krajów chrześcijańskich.

Do tego jednak nie doszło, co nie oznacza, że wojna soborowa, między Królestwem a Zakonem, nie miała swojego wyniku. Twierdzi się bowiem, że w Konstancji Polacy odnieśli większe zwycięstwo niż pod Grunwaldem, ponieważ na największym forum Europy pokazali się jako lud cywilizowany, obeznany w prawie kanonicznym, boskim i rzymskim (wbrew propagandzie krzyżackiej). Ponadto, strona polska została umocniona w sporze z Krzyżakami, natomiast Zakon stracił poparcie i finansowanie z krajów zachodu.

Wielka Schizma Zachodnia

Współcześnie mamy dwóch papieży. Rzadka to sprawa, niemniej, jeden jest emerytowany, czyli de iure ani de facto nie jest już papieżem. Z powrotem stał się Josephem Ratzingerem. Oznacza to, że faktycznie mamy jednego papieża. Już ta sprawa, że żyje zarazem papież i jego emerytowany poprzednik, powoduje zwątpienie w metafizyczne podstawy cywilizacji łacińskiej. Co jednak czynić w sytuacji, gdy jest trzech papieży i żaden z nich nie jest emerytowany?

Ten problem był bezpośrednią przyczyną zwołania soboru. Zwołał go pizański antypapież, Jan XXIII (nie uznano jego numeracji), który w trakcie soboru zrezygnował z tiary. Sobór został potwierdzony przez papieża Grzegorza XII (tego oficjalnego), który później abdykował. Namawiany do abdykacji Benedykt XIII nie zrobił tego, ale został uznany za schizmatyka i ekskomunikowany.

Wielka Schizma Zachodnia osłabiła znaczenie instytucji papieża i podważyła jego (ich?) autorytet. Osłabienie pozycji papieża natomiast było asumptem do rozwinięcia poglądu znanego jako koncyliaryzm, czyli tezy o przewadze soboru nad papieżem.

Kontekst merytoryczny

Papiści kontra koncyliaryści

Poza herezjami na soborze zajmowano się kluczową, doktrynalną sprawą, a mianowicie kwestią tego, kto ma pierwszeństwo w prowadzeniu wiernych: papież czy sobór powszechny. Inflacja papieży nie sprzyjała autorytetowi następców Piotra, niemniej, ostatecznie papież wyszedł z tej batalii zwycięsko, a sobór został organem tylko i wyłącznie doradczym.

To właśnie spór papistów w koncyliarystami był jednym z głównych punktów odniesienia dla sporów merytorycznych w Konstancji. Paweł Włodkowic, nim przeszedł do kwestii wojny sprawiedliwej i odpierania zarzutów Krzyżaków, napisał ważny traktat o władzy papieża i cesarza nad poganami. O tym będzie mowa jeszcze niżej, jest to jednak kwestia godna odnotowania, ponieważ obok takich zacnych postaci, jak Franciszek Zabarella (mistrz Pawła Włodkowica), Jan Gerson i Piotr z Ailly (mistrz Gersona), Włodkowic był jednym z głównych mówców na rzecz koncyliaryzmu. Nie był on w Krakowie odosobniony, ponieważ wiele znamienitych, polskich duchownych było zwolennikami koncyliaryzmu, m.in. pierwszy kardynał polski, Zbigniew Oleśnicki. Wcześniej podobne zarzuty formułowali Wilhelm Ockham oraz Marsyliusz z Padwy.

W przeciwieństwie do wcześniejszych tzw. heretyków (m.in. Katarów i Waldensów) czy późniejszych reformatorów (m.in. Hus, Zwingli, Luter i Kalwin), koncyliaryści nie byli bezpośrednio wrogami papieża. Byli jednak zdania, że niepodzielna władza papieska szkodzi integralności i powszechności Kościoła Katolickiego, bowiem naraża cały Kościół na kaprysy jednej osoby. Koncyliaryści twierdzili, że tylko sobór powszechny jest nieomylny, zaś papież, jako biskup Rzymu, jest tylko i wyłącznie przewodnikiem Kościoła, nie jego władcą. Warto przypomnieć, że w pierwszym okresie rozwoju chrześcijaństwa było pięciu patriarchów kościoła. Biskup Rzymu był więc jednym z pięciu, nie jedynym przewodnikiem. Patriarchowie Rzymu mieli jednak ochotę na władzę absolutną i posuwali się nawet do fałszerstw, by uzasadnić swój prymat nad innym patriarchami oraz swoją władzę świecką[2].

W związku z tymi kontrowersjami pojawił się kolejny problem, a mianowicie problem relacji władzy papieskiej do cesarskiej.

Papież kontra Cesarz

Święci Cesarze Rzymscy Narodu Niemieckiego mają długą historię sporów z papiestwem. Chodziło rzecz jasna o władzę absolutną nad wspólnotą narodów katolickich. Na podstawie sfałszowanej Donacji Konstantyna, papież twierdził, że posiada również władzę świecką. Cesarze Niemieccy natomiast swój autorytet opierali o dziedzictwo Karola Wielkiego oraz spadek po Cesarstwie Rzymskim. Spór był dość intrygujący, ponieważ Papież z Cesarzem często spierali się o ziemie, nad którymi żaden z nich nie miał faktycznej władzy. Przykładem niech będą Prusy, Żmudź i Litwa.

Krzyżacy swoje pretensje do wyżej wymienionych terenów opierali o sfałszowane dekrety papieskie i cesarskie. Mimo wykazania fałszerstwa przez polskich dyplomatów na soborze w Konstancji, ani cesarz, ani papież nie przyznali się do tego (nie za ich czasów wszak fałszowano). Nie zrezygnowali również wprost z władzy nad ziemiami będącymi poza sferą wpływów katolicyzmu.

Tym niemniej, na początku XV wieku, nie wiedziano jeszcze o fałszerstwie Donacji Konstantyna, toteż wielu koncyliarystów, w tym Paweł Włodkowic, stawiali władzę papieską nad cesarską, bowiem papież był panem ludzkich dusz, a cesarz jedynie władcą Rzeszy[3].

Kościół katolicki kontra Jan Hus

Kolejnym ważnym sporem merytorycznym na soborze w Konstancji była działalność Jana Husa, reformatora czeskiego. Hus był o tyle problematyczny dla Kościoła, że podważał autorytet papieża, ważne dogmaty katolickie, jak władza świecka kościoła, oraz był zwolennikiem mszy świętej w języku narodowym. Inspirował się Jan Hus wcześniejszym Janem Wiklifem, twórcą herezji lollardów w Anglii, a sam był prekursorem reformatorów z następnego wieku.

Działalność Husa była poważnym problemem zarówno dla cesarza, jak i dla papieża, bowiem osłabiała ich autorytet. W Czechach faktycznie już na stałe stracili oni mandat społeczny, a groziło rozszerzenie się nauk Husa na inne kraje. Duchowieństwo było w tej kwestii podzielone. W Krakowie, gdzie wielu profesorów zdobyło wykształcenie w Pradze (Hus tam nauczał), było wielu zwolenników Husa. W trakcie wojen husyckich Królestwo Polskie nigdy jednoznacznie nie stanęło przeciwko heretykom, a w trakcie soboru w Konstancji wśród polskiej delegacji było wielu zwolenników jego nauk. Nie przeszkodziło to im jednak w poparciu wyroku skazującego go na śmierć.

Wyrwanie się ważnego królestwa w środku Europy spod władzy papieskiej i cesarskiej podważyło władzę obu tych instytucji nad krajami, które nigdy im nie podlegały. W taki sposób mandat papieski i cesarski, uprawomocniający podboje Zakonu na Litwinach i Żmudzinach, został jeszcze poważniej nadwątlony.

Głowni bohaterowie

Skoro już znamy kontekst historyczny i merytoryczny wyklarowania się głównych tez Stanisława ze Skarbimierza i Pawła Włodkowica, wypadałoby przyjrzeć się bliżej tym postaciom. Obaj tworzyli pod wpływem chwili, nie oznacza to jednak, że ich rozstrzygnięcia nie miały konsekwencji ogólnych. Porównanie pogan do machin oblężniczych (wszak ani jedni, ani drudzy nie są katolikami) miało poważne konsekwencje dla sztuki wojennej późnego średniowiecza, bowiem zezwalało na korzystanie z usług pogan i heretyków w wojnach z innymi chrześcijanami. Warto również wspomnieć o Janie Falkenbergu, dominikańskim paszkwilancie na usługach Zakonu, który nawoływał do eksterminacji polaków.

Stanisław ze Skarbimierza

Pierwszym bohaterem jest Stanisław ze Skarbimierza (1360/65-1431), pierwszy rektor odnowionego Uniwersytetu Krakowskiego (1400) oraz autor kazania O wojnie sprawiedliwej wygłoszonego przed bitwą pod Grunwaldem. Był autorem przede wszystkim kazań, niemniej przynajmniej część z nich miała charakter w sensie ścisłym naukowy, w tym – wielokrotnie przytaczane kazanie o wojnie sprawiedliwej[4].

Myślę, że można bez kontrowersji powiedzieć, że był prekursorem praw człowieka w ogóle oraz prawa międzynarodowego, bowiem to w jego kazaniu po raz pierwszy pojawiły się wzmianki na temat tego, że każdy człowiek (nie tylko obywatel, chrześcijanin, etc.) ma swoje prawa do posiadania ziemi i stanowienia o sobie. Obecnie może wydawać się to oczywiste, niemniej – jak wiemy – jeszcze do niedawna w pewnym kraju uchodzącym za ostoję cywilizacji panowała oficjalna segregacja rasowa.

Mimo, że wśród średniowiecznych autorów znajdowali się tacy, co głosili tezy egalitarystyczne[5], to jednak czarne, arystotelesowskie chmury nada rzucały cień na wiele przekonań średniowiecznych twórców[6]. W tym względzie Skarbimierczyk szedł pod prąd, bowiem posunął się nawet do stwierdzenia, że poganie mogą być narzędziami w rękach samego Pana Boga[7]. Sam fakt bycia niewierzącym nie powoduje, że jest się gorszym od wierzącego. Nie można bez powodu odbierać mienia i życia pogan. Wojna – nawet przeciwko poganom – by była sprawiedliwa, nie może być inspirowana nienawiścią lub innymi, nieuzasadnionymi względami. Poganie są w pewnym sensie chrześcijanami w potencji, którzy jeszcze nie doznali światła objawienia Bożego, więc również i z tego względu należy traktować ich na równi z chrześcijanami.

Pozwolę sobie na krótki komentarz do obecnej sytuacji politycznej w Polsce. Stanisław swoje kazanie wygłosił 610 lat temu, a zasadnicza jego treść i przesłanie do chrześcijan katolików się de facto nie zestarzała. Fakt, że ktoś jest inny bądź nie uznaje przekonań moralnych katolików, nie jest jeszcze przesłanką do agresji i odbierania praw innym ludziom. Polscy katolicy mogliby w tej kwestii uczyć się od swojego wielkiego przodka, skoro tak lubią powoływać się na tradycję.

Paweł Włodkowic

Kolejnym bohaterem jest Paweł, syn Włodzimierza, z Brudzenia (1370/73-1435), dwukrotny rektor Uniwersytetu Krakowskiego, prawnik, dyplomata oraz poseł w delegacji polskiej na sobór w Konstancji. Sobór nie był jedynym miejscem, w którym reprezentował Włodkowic sprawę polską w opozycji do Zakonu. Wcześniej reprezentował Polaków w Budzie (obecnie Budapeszt) i później przy okazji różnych rozpraw. Jak wielu polskich uczonych tego okresu (w tym Skarbimierczyk), studiował w Pradze. Potem droga poprowadziła go do Padwy, gdzie stał się wychowankiem wielkiego Franciszka Zabarelli, kanonisty i zwolennika koncyliaryzmu. W trakcie soboru w Konstancji był od pod wielkim wpływem swojego nauczyciela, często powołując się na jego dzieła i autorytet.

Ciekawostką i w zasadzie ironią losu jest to, że w czasach studiów w Pradze, przyjaciel Włodkowica, Andrzej Łaskarz (znany też jako Laskary, jeden z posłów w Konstancji) przyjął jako swojego famulusa[8] Piotra z Ornety, który później został prokuratorem Zakonu i czynnym przeciwnikiem sprawy polskiej w Konstancji.

O ile Skarbimierczyk swoje kazania wygłaszał do polskiego rycerstwa, to Włodkowic swoje traktaty i tezy głosił na forum międzynarodowym. W Konstancji dał się poznać jako wytrawny specjalista od prawa kanonicznego, boskiego i rzymskiego (na które notabene nie powoływał się Skarbimierczyk) oraz zwolennik prymatu papieża nad cesarzem. W swych traktatach poruszał te same wątki, co Stanisław, niemniej rozszerzył je o stosunek władzy panów chrześcijańskich do pogan.

Działalność Włodkowica była w zasadzie reakcyjna, bowiem tworzył on w zawsze w kontekście konkretnego sporu, jednak jego rozwiązania mają wartość ogólną. Jadąc do Konstancji napisał Traktat o władzy papieża i cesarza nad poganami, który miał być usprawiedliwieniem dla strony polskiej w wojnie polsko-krzyżackiej oraz osłabieniem pozycji Zakonu. Argumentację w sprawie władzy papieża i cesarza nad poganami formułował, by podważyć sens istnienia Zakonu już u samych podstaw, bowiem, jeżeli ani papież, ani cesarz nie mają prawa do rozporządzania ziemiami pogan, to misja Zakonu chrystianizacji pogan ogniem i mieczem staje się nieważna. Ta tworzona wszak doraźnie argumentacja ma jednak nietrywialne konsekwencje, bowiem oto okazuje się, że jeżeli ją przyjmiemy, to okazuje się, że wszyscy ludzie na świecie mają prawo do posiadania ziemi i mienia, niezależnie od władzy papieża. Jak na tamte czasy była to teza wywrotowa, która niestety nie przebiła się do głównego nurtu myśli europejskiej (bowiem w innych krajach nie było takich problemów) i na swoje rozwinięcie musiała czekać aż sto lat, do rozważań Franciszka de Vitorii i Bartłomieja de las Casasa. Tym niemniej myśl Włodkowica jest niewątpliwie oryginalna i prekursorska.

Jan Falkenberg

Ostatnim bohaterem jest Jan Falkenberg (1365-1430), dominikanin odrzucony przez własny zakon i paszkwilant na usługach Zakonu. Autor tekstów nawołujących do eksterminacji Polaków w imię Boga (i pieniędzy Zakonu). Napisał niesławną Satyrę przeciw herezji i innym nikczemnościom Polaków i ich króla Jagiełły, która została potępiona przez sobór i za którą trafił do więzienia. W odpowiedzi na nią Włodkowic pisał kolejne traktaty, broniące sprawę polską przed Krzyżakami, a także w pewnym sensie przyczynił się do zwycięstwa Polaków w Konstancji.

Andrzej Niesiołowski, piszący na niedługo przed II wojną światową (1935), posłużył się w swoim tekście o Pawle Włodkowicu Falkenbergiem jako ikoniczną postacią Niemca nienawidzącego Polaków. Cóż, jest w tym ziarno prawdy, bowiem żaden inny naród nie stosował się tak często do zaleceń Falkenberga w kwestii polskiej.

W polskiej historiografii jest to postać jednoznacznie negatywna. Wydawać by się mogło, że powinno być to zdanie powszechne, pamiętajmy jednak, że Falkenberg nie jedyny namawiał do eksterminacji jakiegoś narodu. Z punktu widzenia niezaangażowanych w sprawę polsko-krzyżacką sprzed 600 lat obserwatorów, Falkenberg jest po prostu przedstawicielem jednej ze stron.

Główne dzieła

W sporze polsko-krzyżackim powstało wiele dzieł dotykających kwestii prawa narodów i wojny sprawiedliwej. Autorami byli nie tylko Skarbimierczyk i Włodkowic, ale także inni im współcześni dyplomaci i prawnicy polscy, niemniej, to ci dwaj rektorzy krakowscy byli najbardziej oryginalni. Żeby oddać sprawiedliwość, wspomnę jeszcze o Benedykcie Hessem i Andrzeju Łaskarzu, których nazwiska często się pojawiają w kontekście teorii z Polskiej Szkoły Prawa Międzynarodowego (PSPM). Dwa krótkie ustępy, a mianowicie Dwa fragmenty o wojnie Hessego i O wojnie sprawiedliwej i niesprawiedliwej można znaleźć w wydanej przez Teologię Polityczną pracy zbiorowej.

Skupię się na trzech najbardziej ikonicznych tekstach, które – poza ostatnim – również można znaleźć w wyżej wymienionej pozycji.

De bellis iustis

Po polsku O wojnie sprawiedliwej to wspominane wielokrotnie kazanie Stanisława ze Skarbimerza wygłoszone tuż przez słynną bitwą pod Grunwaldem. Odbiorcami tego kazania było przede wszystkim rycerstwo polskie, a jego celem było uzasadnienie wojny przeciwko Zakonowi. Głównymi wątkami, jakie rozważa Skarbimierczyk w swoim kazaniu, są wojny sprawiedliwe oraz dopuszczalność korzystania z usług pogan w walce z chrześcijanami. W taki też sposób kazanie dzieli się mniej więcej równo po połowie.

Pierwszą część poświęca Stanisław omówieniu pięciu warunków wojny sprawiedliwej. Wymienia następujące:

Wojna jest sprawiedliwa jeżeli:

  1. Prowadzi ją osoba świecka.
  2. Toczy się dla odzyskania własności lub w obronie ojczyzny.
  3. Istnieje jej prawowita przyczyna, tzn. jeżeli toczy się w celu przywrócenia pokoju.
  4. Jeżeli nie jest prowadzona z nienawiści.
  5. Jeżeli toczy się z upoważnienia kościoła.

Każdy z warunków uzasadnia Skarbimierczyk powołując się na Stary Testament, Nowy Testament, a najwięcej zaś na Ojców Kościoła i kanonistów. Jedną z głównych inspiracji w kwestii wojny sprawiedliwej i prawa pogan do posiadania ziemi zarówno dla Stanisława, jak i dla Włodkowica, jest twórczość papieża Innocentego IV, który wydatnie podkreślał prawo pogan do posiadania ziemi.

Następnie Skarbimierczyk wymienia siedem ustaleń w kwestii wojny sprawiedliwej. Większość z nich jest nieistotna dla tej pracy, toteż odsyłam czytelnika do źródła[9]. Najistotniejszym ustaleniem jest szóste, a mianowicie że „można wszczynać wojnę sprawiedliwą nie tylko przeciwko poganom, ale także przeciwko chrześcijanom”[10].

Znamiennym jest, że połowę kazania Stanisław poświęca uzasadnieniu możliwości korzystania z usług pogan, bowiem w kampanii Jagiełły przeciw Krzyżakom brali udział między innymi pogańscy Tatarzy. Pierwszy rektor krakowski odwołuje się do wielu argumentów w uzasadnieniu tej możliwości. Zaczyna od powoływania się na Stary Testament i historię starożytną, gdy wspomina, że w księdze Izajasza pogański Asyryjczyk jest narzędziem w ręku Pana[11]. W późniejszych fragmentach powołuje się również na możliwość wykorzystania machin oblężniczych przez chrześcijan[12].

Zasadniczo schemat rozumowania w kwestii uzasadnienia wykorzystania sił pogan w wojnie sprawiedliwej przeciwko chrześcijanom jest następujący:

Teza Można korzystać z usług pogan w walce przeciwko chrześcijanom w wojnie sprawiedliwej.

Przesłanka 1 Wojny sprawiedliwe są prowadzone z pragnienia pokoju, aby powstrzymać złych i umocnić dobrych[13].

Przesłanka 2 Jeżeli prowadzi się wojnę sprawiedliwą, to niezależnie czy walczy się w sposób otwarty, czy też podstępny, nie zmienia to charakteru wojny sprawiedliwej[14].

Przesłanka 3 Skoro katolicy mogą korzystać z maszyn oblężniczych w wojnie z innymi chrześcijanami, to tym bardziej mogą korzystać z usług jakichkolwiek ludzi, bowiem każdy człowiek jest godzien najwyższej czci[15].

Wniosek Zatem jeżeli prowadzi się wojnę sprawiedliwą przeciw chrześcijanom, można korzystać z usług pogan. C.N.W.

W całym swoim kazaniu Stanisław ani razu nie wspomina Zakonu, Polski, Litwy ani Tatarów, niemniej oczywistym jest, że tuż przed bitwą między wyżej wymienionymi nie mówi Skarbimierczyk o jakichkolwiek poganach w wojnie przeciwko jakimkolwiek chrześcijanom. Cel retoryczny kazania O wojnie sprawiedliwej jest doraźny, jednakże rozwiązania i argumentacja są jak najbardziej ogólne i nie dotyczą tylko i wyłącznie tej jednej sytuacji. Ogrom odniesień do klasyków i autorytetów tamtych czasów jeszcze umacnia argumentację Stanisława ze Skarbimierza i można by wymagać od każdego rozumnego prawnika XV wieku, by przyjął jego argumentację.

Ponadto, jak zauważa Ludwik Ehlrich, kazanie O wojnie sprawiedliwej jest pierwszym w historii wykładem na temat wojny publicznej[16]. Wcześniejsze rozważania Augustyna, Tomasza czy papieża Innocentego dotyczyły tylko i wyłącznie wojen prywatnych, tj. prowadzonych między królami czy książętami. Stanisław poruszył kwestie wybiegające poza samych monarchów, bowiem wojny sprawiedliwe dotyczą przede wszystkim ludu i jego prawa do obrony przed niesprawiedliwym najeźdźcą.

Tractatus de potestate papae et imperatoris respectu infidelium (Saevientibus)

Traktat o władzy papieża i cesarza nad poganami Włodkowic napisał w drodze na sobór w Konstancji. Był to traktat naukowy mający pomóc zrozumieć uczestnikom soboru dalszą, już tylko i wyłącznie prawniczą argumentację Brudzeńczyka przeciw Zakonowi. Sama treść traktatu jednak jest jak najbardziej ogólna. W przeciwieństwie do Skarbimierczyka, Włodkowic pisał konkretnie o relacjach polsko-krzyżackich i rzekomych prawach Zakonu do zagrabienia ziem litewskich, jednakże w swojej argumentacji powołuje się również na inne narody, nie będące wszak pod jurysdykcją ani papieża, ani cesarza – chodzi o Żydów i Saracenów.

Powołuje się Paweł między innymi na tzw. Rekonkwistę, tj. Wojnę Hiszpanów przeciwko Saracenom na Półwyspie Iberyjskim. W 1415 roku rekonkwista jeszcze trwała i również generowała problemy natury teologicznej i prawnej. Tym niemniej w przypadku Półwyspu Iberyjskiego sytuacja była zgoła inna niż w przypadku Litwy, bowiem przed przybyciem muzułmanów Iberia należała do chrześcijan. Zgodnie z prawami wojny sprawiedliwej (Włodkowic przyjmuje podobne przesłanki do Skarbimierczyka), rekonkwista jest wojną sprawiedliwą, ponieważ Hiszpanie odbierają ziemie wcześniej zagarnięte przez Abbasydów. Litwa nigdy jednak nie należała do chrześcijan, stąd jakakolwiek agresja wobec Litwinów jest nieuzasadniona.

Zasadniczy trzon argumentacji Włodkowica w Traktacie… stanowią jednak kwestie władzy papieża i cesarza nad poganami. Główne tezy są wymienione poniżej. Tutaj zajmę się konsekwencjami tez Włodkowica.

Tak jak główną linią argumentacyjną Skarbimierczyka było przekonanie, że poganie tak, jak i chrześcijanie, są jedynie narzędziami w rękach Boga w wojnie sprawiedliwej, tak główną linią argumentacyjną Włodkowica było naturalne prawo do ziemi. Włodkowic formułuje hipotezę podobną do późniejszych hipotez Locke’a, Hobbesa i Rousseau, a mianowicie hipotezę stanu natury, w którym ziemia nie należała do nikogo. W procesie powstawania plemion i państw kolejne narody zagarniały dla siebie kawałki ziemi i one na mocy prawa natury stawały się ich własnością. Skoro zaś poganie posiadali ziemię jeszcze przed przyjściem Chrystusa i utworzeniem Kościoła Katolickiego, to jest rzeczą oczywistą, że ich prawo do ziemi nadal obowiązuje, bowiem zarówno chrześcijanie, jak i poganie podlegają prawu naturalnemu, a skoro Bóg chciał, by poganie swoje ziemie posiadali, to jest rzeczą nieludzką im ją odbierać.

Jako domenę należącą do KK Włodkowic uznaje tylko i wyłącznie ziemie Cesarstwa Rzymskiego, którego cesarz Konstantyn dobrowolnie przyjął chrzest i uznał chrześcijaństwo za religię państwową. Podobnie jak Skarbimierczyk, Włodkowic argumentował, że nie można nawracać pogan mieczem i odbierać im ziemi, ponieważ wiara jest sprawą wolnej woli. Dlatego też dopuszczał misje chrześcijańskie na ziemiach pogańskich. Za uzasadnioną wojnę przeciwko poganom uważał Włodkowic wojnę obronną, w przypadku gdy poganie nękają sąsiednich chrześcijan, bądź chrześcijan mieszkających w ich królestwach. W innych przypadkach, a zwłaszcza zaś w przypadkach wojny z nienawiści, uznawał Włodkowic wojnę przeciw poganom za niesprawiedliwą.

Jak powszechnie wspominają komentatorzy[17], w swoim traktacie Włodkowic przedstawił pionierskie tezy tolerancji religijnej. Nie sposób się z tą interpretacją nie zgodzić. Popularny, a zarazem karykaturalny obraz średniowiecza mówi, że ludzie w tym okresie historycznym byli fanatykami religijnymi, chcącymi wszystkich nawrócić ogniem i mieczem. Ma to częściowo swoje odzwierciedlenie w faktach[18], jednak tylko „częściowo”. Włodkowic nie był oryginalnym autorem w tym sensie, że nie wymyślił swoich argumentów sam z siebie, a jedynie wykorzystywał już znaną argumentację na nowe sposoby.

Revocatur in dubio

Notatka Revocatur in dubio znajduje się wśród pism Stanisława ze Skarbimierza w archiwach Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Jeszcze Ludwik Ehlrich uważał, że jest ona z pewnością autorstwa polskiego[19], niemniej późniejsze odkrycie Jerzego Rebety (opisane w 1975 roku[20]) podważa twierdzenie Ehlricha. Sprawa nie jest pewna, chociaż w 2008 roku Krzysztof Ożóg przypisał autorstwo Stanisławowi ze Skarbimierza[21]. Skoro najpóźniejszą chronologicznie opinią jest opinia Ożoga, to przyjmuję, że najprawdopodobniej autorem Revocatur jest Skarbimierczyk. Z niewiadomych mi przyczyn dziełko to nie zostało przedrukowane w zbiorze wydanym przez Teologię Polityczną, mimo wielkiej doniosłości i niewielkich rozmiarów, dlatego też będę opierać się o interpretację Ehlricha.

Notatka ta jest niewątpliwie późniejsza niż Kazanie… i Traktat…, niemniej traktuje o podobnych zagadnieniach. Datuje się ją na lata 30. bądź 40. XV wieku, a więc powstała w okolicach lat Wojen Husyckich i tej kwestii głównie dotyka. Wcześniejsze dzieło Stanisława ze Skarbimierza dotyczyło pogan i możliwości sprzymierzania się z poganami w wojnie przeciwko chrześcijanom. 20 lat po bitwie pod Grunwaldem ujawnił się kolejny problem doktrynalny, a mianowicie żyjący w centrum Europy Husyci, przeciwko którym cesarz wysyłał krucjaty[22]. Husyci byli najbardziej zorganizowaną grupą heretyków przed Reformacją i stanowili przedsmak tego, co w parę dekad później zgotują katolicyzmowi luteranie i kalwiniści.

Revocatur w dużej mierze powtarza argumenty z De bellis iustis, przekładając je jednak na kwestie heretyków, rozszerza je i zakreśla szerszą perspektywę ich konsekwencji. Do tej pory (zwłaszcza w sporze przeciw Krzyżakom w Konstancji) autorzy polscy powoływali się na herezje Zakonu i z tego wywodzili konieczność jego rozwiązania. Po raz kolejny objawia się doraźność formułowanej argumentacji i zarazem jej ogólność. Konsekwencją rozszerzenia argumentacji z De bellis iustis jest teza, że „w jakiś sposób ze wszystkimi trzeba sobie życie ułożyć”[23]. Co więcej, autor broni również ekskomunikowanych (tradycyjnie z ekskomunikowanymi wierni nie mogli utrzymywać żadnych kontaktów) i stwierdza, że w razie konieczności współpraca z nimi jest nie tylko wskazana, ale nawet konieczna. Twierdzi również, że porządny chrześcijanin jest winien ekskomunikowanym i heretykom pomoc, a także jałmużnę.

Jest to najsłabiej opracowany tekst, co jest zrozumiałe, jeśli uwzględni się kontrowersje wokół jego autorstwa. Co więcej, pod względem objętościowym i merytorycznym nie jest to dzieło tak okazałe, jak poprzednie, jednakże doniosłość tezy, że chrześcijanin może współpracować również z heretykami jest trudna do pominięcia.

Główne tezy

Ze względu na objętość tego artykułu główne tezy zawarte w De potestate przedstawię skrótowo. W głównym tekście są one rozciągnięte na około 40 stron i poparte wieloma argumentami i przykładami, nie sposób ich wszystkich tutaj przytoczyć. W kwestii zaś tez o wojnie sprawiedliwej, przedstawię tezy wspólne dla głównych autorów PSPM.

1. O władzy papieża nad poganami

1.1. Czy monarchowie mogą bez grzechu wypędzać pogan [w oryginale mowa jest o Saracenach i Żydach] ze swego królestwa i zabierać ich mienie?

1.1.1. Nie.

1.2. Czy wolno chrześcijaninowi bez grzechu wszczynać wojnę przeciwko królestwom pogan, żyjącym w pokoju i zabierać im mienie?

1.2.1. Nie.

1.3. Czy wolno chrześcijaninowi bronić Ziemi Świętej i mieszkających w niej wiernych?

1.3.1. Tak.

1.4. Czy wolno papieżowi z tytułu jego imperium [zwierzchnictwa] rzymskiego zabierać poganom władzę, której pozbawili imperium?

1.4.1. Nie, chyba że jest ku temu inna przyczyna.

1.5. Czy Kościół rzymski i inni godziwie dzierżą swoje posiadłości, skoro cesarze rzymscy zdobyli to gwałtem?

1.5.1. Tak, na zasadzie zasiedzenia.

1.6. Czy wolno zabierać mienie heretykom?

1.6.1. Nie.

1.7. Kiedy papież może karać pogan?

1.7.1. Gdy sprzeciwiają się prawu natury.

1.8. Czy papież może wykonywać władzę nad poganami, nie dzierżąc ziem wcześniej poddanych władzy monarchów chrześcijańskich?

1.8.1. Nie.

1.9. Czy papież może nakazać poganom, by dopuścili na swoje ziemie kaznodziejów chrześcijańskich?

1.9.1. Tak.

1.10. Co ma stać się, gdy papież faktycznie nie może ukarać pogan?

1.10.1. Papież ma im wypowiedzieć wojnę, toczoną przez władze świeckie.

1.11. Jakie jest prawo, gdy lud pogańskiego monarchy zostanie nawrócony, a sam władca nie?

1.11.1. Trzeba tolerować takiego władcę, chyba że zachodzą przyczyny zmuszające do przyjęcia przeciwnego stanowiska.

2. O władzy cesarza nad poganami

2.1. Jakie jest źródło władzy cesarza wobec pogan i ich mienia?

2.1.1. Władza cesarza jest pochodna wobec papieskiej.

2.2. Czy cesarz może upoważnić do zajmowania ziem pogan, o ile nie uznają jego władzy?

2.2.1. Nie może.

2.3. Czy pisma papieży i cesarzy dane Krzyżakom, dotyczące ziem pogan, przyznają im jakiekolwiek prawo do zajmowania tych ziem siłą lub pozywania o nie?

2.3.1. Nie.

2.4. Czy Krzyżacy, walcząc ze spokojnymi poganami, prowadzą wojnę sprawiedliwą?

2.4.1. Nie.

2.5. Czy w ogóle wolno pogan zmuszać siłą do przyjmowania wiary?

2.5.1. Nie.

2.6. Czy wolno chrześcijanom pomagać Krzyżakom, niezależnie od tego, czy uzasadnia się to szerzeniem wiary, czy wykonywaniem zawodu rycerskiego?

2.6.1. Nie, bo jest to wojna grzeszna.

2.7. Czy w święta wolno walczyć z poganami bez konieczności po temu?

2.7.1. Nie.

2.8. Czy poddani Krzyżaków, walczący z poganami lub świadomie napadający na chrześcijan nawet na rozkaz, mogą być traktowani jako niegrzeszący?

2.8.1. Nie.

2.9. Czy ziemie zajęte w wojnie takiej, jak prowadzona przez Krzyżaków, mogą być zatrzymane bez grzechu?

2.9.1. Nie.

2.10. Czy chrześcijanin może bez grzechu korzystać z pomocy niewiernych dla obrony własnej i swej ziemi?

2.10.1. Tak.

2.11. Czy poganinowi żądającemu przed sędzią chrześcijańskim zwrotu zrabowanej ziemi winna być oddana sprawiedliwość?

2.11.1. Tak.

Wojna Sprawiedliwa

Pierwotnie warunki zostały określone przez Stanisława Skarbimierczyka, niemniej były później one omawiane zarówno przez Pawła Włodkowica, Benedykta Hessego i Andrzeja Łaskarzyca – przyjęły bardziej ogólną formę:

  1. Wojna prowadzona jest przez osobę świecką.
  2. Wojna prowadzona jest w celu odzyskania mienia bądź ziemi lub w celach obronnych.
  3. Celem ostatecznym wojny jest zachowanie pokoju.
  4. Wojna nie jest prowadzona z nienawiści bądź chęci podboju, a z miłości bądź poczucia sprawiedliwości.
  5. Jest upoważniona przez władze.

Warunki te nie dotyczą tylko i wyłącznie królów i ich królestw, ale również książąt i innych osób prywatnych.

Dziedzictwo

Niestety dokonania wielkich polskich autorów nie weszły do kanonu nauki europejskiej. Historycy przypuszczają, że powodem tego jest fakt, iż nie zostały od razu wydrukowane i ostały się jedynie jako rękopisy[24]. Ponadto, kwestia wojny sprawiedliwej po rozprawieniu się z Zakonem nie była już tak paląca, jak na początku XV wieku i sami Polacy szybko zapomnieli o twórczości swoich mistrzów. Niechaj dowodem oryginalności myśli Stanisława ze Skarbimierza i Pawła Włodkowica będzie fakt, że ponad sto lat później, myśliciele tacy, jak Franciszek de Vitoria, Bartłomiej De Las Casas i wielki Hugo Grocjusz na podstawie tych samych źródeł dochodzili do tych samych wniosków.

De Vitoria, de las Casas i Grocjusz

W związku z odkryciami geograficznymi i kolonizacją nowych ziem w nowożytności stanął przed Europejczykami poważny problem natury prawnej i teologicznej. Czy mieszkańcy nowych lądów w ogóle są ludźmi? Czy należą do powszechnej wspólnoty narodów? Czy należą im się jakieś prawa?

Zgodnie z traktatem z Tordesillas, powiedziałbym, że średnio. Traktat ten dzielił świat na hiszpańską i portugalską sferę kolonizacyjną. De facto zatem przyznawał prawo do przejmowania ziemi tubylców przez kolonizatorów. Traktat ten był potwierdzony autorytetem papieża, co nadawało mu wysoką rangę w ówczesnej Europie. To też niepokoiło Franciszka de Vitorię oraz Bartłomieja de las Casasa.

De Vitoria, podobnie jak Skarbimierczyk i Włodkowic, argumentował, że rdzenni mieszkańcy Ameryk mają prawo do swojej ziemi i własności. Argumentował również, że ani cesarz (przypominam, że wówczas cesarzem był król Hiszpanii, Karol Habsburg), ani papież nie mają władzy nad całym światem, a co najwyżej nad światem katolickim. Również w podobnym duchu do Polaków, Vittoria argumentował, że kolonizatorzy nie mają prawa do atakowania tubylców, jeżeli ci ich sami nie atakowali. Wojna bez powodu i jedynie w celu zagrabienia ziem jest wojną niesprawiedliwą. Podobnie również argumentował, że wobec wojny niesprawiedliwej obywatel ma prawo odmówić władcy udziału w niej[25].

W późniejszym okresie pojawiła się kwestia człowieczeństwa mieszkańców nowego świata. W trakcie słynnej Dysputy w Valladolid[26], dominikanin Bartłomiej De Las Casas dyskutował z renesansowym myślicielem, Janem de Sepulvedą, na temat tego, czy mieszkańcy Ameryki są istotowo gorsi od Europejczyków i powinni być niewoleni. Dominikanin argumentował, że skoro Indianie są ludźmi, to są równi mieszkańcom Europy w swym człowieczeństwie. Swoją argumentację w kwestii Indian formułował za pomocą takich samych rozumowań, co krakowscy rektorzy w kwestii Żmudzinów i Litwinów. Chodziło o coś zgoła innego (Krzyżacy chcieli eksterminować, a Hiszpanie niewolić) jednak sam stosunek pogan do człowieczeństwa był podobny[27].

Jak mówi Wikipedia, Hugo Grocjusz „był ojcem nauki prawa międzynarodowego publicznego”. W kontekście niniejszej pracy ta teza wydaje się na wyrost. Swoje główne prace pisał 200 lat po soborze w Konstancji, 100 lat po rozważaniach Vitorii i ponad 50 lat po dyspucie w Valladolid. Niemniej to właśnie Grocjusz zapisał się jako twórca prawa międzynarodowego, nie zaś jego poprzednicy. Nie twierdzę bynajmniej, że Grocjusz był wtórnym epigonem, nic z tych rzeczy, nie twierdzą tak również autorzy porównujący Grocjusza do Skarbimierczyka i Włodkowica. Holender, podobnie, jak wyżej omawiani Hiszpanie, po prostu nie znał dzieł Polaków. Podobnie jak oni, swoje tezy formułował doraźnie i w oparciu o te same rozumowania.

Czy gdyby dzieła Stanisława ze Skarbimierza i Pawła Włodkowica zostały szybciej wydrukowane i rozpowszechnione w Europie, to ich nazywalibyśmy ojcami prawa międzynarodowego? Trudno to rozstrzygnąć. Wiadomo jednak na pewno, że autorzy z PSPM przetarli szlak, który w przyszłości miał stać się autostradą.

Prace Ludwika Ehlricha

Największe zasługi w sprawie przybliżenia tej myśli polskiemu czytelnikowi ma Ludwik Ehlrich, urodzony w 1889 roku w Tarnopolu i wykształcony we Lwowie, specjalista od prawa międzynarodowego. Do II WŚ był m.in. kierownikiem biura prasowego przy poselstwie polskim w USA, wykładał na Uniwersytecie Kalifornijskim, był sędzią ad hoc w trybunale w Hadze i kierownikiem Katedry Prawa Narodów i Ogólnej Nauki o Państwie na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Po II wojnie światowej, ze względu na to, że nie po drodze mu było z nowym reżimem, zajął się między innymi pracami na temat prawa narodów i prawa międzynarodowego. Jest autorem przytaczanej tutaj wielokrotnie monografii na temat Stanisława ze Skarbimierza i Pawła Włodkowica oraz innych prac na temat PSPM. Skompilował również dzieła zebrane Pawła Włodkowica w językach polskim, angielskim i łacińskim. Bez żadnej wątpliwości można powiedzieć, że gdyby nie monumentalna praca Ludwika Ehlricha, to dokonania dwóch rektorów krakowskich na polu prawa międzynarodowego byłyby mniej znane, a ten tekst prawdopodobnie by nie powstał.

Seria Teologii Politycznej

Czas powiedzieć nieco o innych „prowodyrach” tego zamieszania, a mianowicie o serii „Polska Szkoła Prawa Międzynarodowego” Teologii Politycznej. To właśnie ta seria jest głównym źródłem informacji i bezpośrednią inspiracją napisania tego tekstu. Pawłem Włodkowicem i Stanisławem ze Skarbimierza zainteresowałem się w trakcie kursu z historii filozofii polskiej, niemniej na podstawowym kursie są oni zaledwie fragmentem większego kontekstu filozofii w polskim średniowieczu. Zarówno Historia Filozofii Polskiej Jana Skoczyńskiego i Jana Woleńskiego, jak i Zarys dziejów filozofii w Polsce, wieki XIII-XVII jedynie krótko referują powszechnie znane (przynajmniej wśród historyków filozofii) główne tezy i zagadnienia, którymi zajmowali się krakowscy rektorzy.

Teologia Polityczna poszła krok dalej i wydała trzy książki. Pierwsza z nich zawiera teksty źródłowe przetłumaczone na język polski. Wśród nich znajduje się często wspominane kazanie Stanisława O wojnie sprawiedliwej oraz Traktat o władzy papieża i cesarza nad niewiernymi Włodkowica. Ponadto znajdują się teksty innych autorów.

Druga z książek wydanych przez Teologię Polityczną to obszerna monografia Ludwika Ehlricha poświęcona przede wszystkim dokonaniom polskiej delegacji na soborze w Konstancji. Autor szeroko opisuje kontekst historyczny działalności Skarbimierczyka i Włodkowica, sięgający nie tylko Polski, Zakonu i Litwy, ale także sytuacji politycznej we Francji, Anglii i Hiszpanii. Ten szeroki kontekst i szczegółowe omówienie soboru w Konstancji (wraz z obszernym materiałem źródłowym) uwypuklają historyczną doniosłość i oryginalność myśli krakowskich rektorów.

Trzecią pozycją jest zbiór artykułów na temat PSPM pisanych na przestrzeni ostatnich stu lat z perspektywy prawniczej, historycznej, historyczno-filozoficznej, czysto filozoficznej, a nawet teologicznej. Nie jest tak, że wszyscy polscy autorzy hołubią Włodkowicowi. Część z nich wręcz go atakuje i twierdzi, że jego zacietrzewienie przeszkodziło w najważniejszym zadaniu polskiego poselstwa w Konstancji. Niezależnie jednak od tego, wszyscy autorzy doceniają i uznają wkład Stanisława ze Skarbimierza i Pawła Włodkowica w rozważania na temat prawa międzynarodowego.

Bibliografia

  1. Ehlrich, Ludwik, Paweł Włodkowic i Stanisław ze Skarbimierza, Warszawa 2017
  2. Red. Cichocki, Marek, Talarowski, Adam, Prawo ludów i wojna sprawiedliwa, Warszawa 2018
  3. Red. Cichocki, Marek, Talarowski, Adam, Paweł Włodkowic i Polska Szkoła Prawa Międzynarodowego, Warszawa 2018
  4. Rebeta, Jerzy, Czy notatka Revocatur należy do Polskiej Szkoły Prawa Stosunków Międzynarodowych z połowy XV wieku?, [w:] Kwartalnik Historii Nauki i Techniki, 20/3-4, s. 533-540
  5. Skoczyński, Jan, Woleński, Jan, Historia filozofii polskiej, Warszawa 2010, s. 47-50
  6. Red. Ogonowski, Zbigniew, Zarys dziejów filozofii w Polsce, wieki XIII-XVII, Warszawa 1989, 50-62

Przypisy

[1] Notabene, wiele z nich było faktycznie fałszywych, vide L. Ehlrich, Paweł Włodkowic i Stanisław ze Skarbimierza, Warszawa 2017, s. 22-24.

[2] Chodzi o tzw. Donację Konstantyna czyli rzekomy akt nadający biskupom Rzymu liczne przywileje w tym wyższość nad biskupami Konstantynopola, Jerozolimy, Antiochii i Aleksandrii. Jego fałszerstwo pierwszy wykrył Lorenzo Valla w 1440 roku.

[3] Co prawda królowie europejscy uznawali wyższość cesarza, jednak nie uznawali jego zwierzchnictwa.

[4] L.Ehlrich, op. cit., s. 31.

[5] Średniowiecze naprawdę nie było takie mroczne. Oczerniany często Tomasz z Akwinu np. był przekonany, że każda istota zdolna wielbić Boga zasługuje na równy szacunek i nie należy nawracać pogan siłą, bowiem wiara to kwestia wolnej woli. Więcej o tym mówię w moich filmach o Tomaszu i mitach na temat średniowiecza (część I i część II).

[6] W tym kontekście najważniejszy jest pogląd na temat tzw. „barbarzyńców”, którzy ze swej natury są słabi i niezdolni do kierowania własnymi poczynaniami, więc powinni być niewoleni przez światłych ludzi dla ich własnego dobra.

[7] Stanisław ze Skarbimierza,O wojnie sprawiedliwej, [w:] red. M. Cichocki, A. Talarowski, Prawo ludów i wojna sprawiedliwa, Warszawa 2018, s. 52.

[8] Ubogi student utrzymanek. Vide A. Niesołowski,Paweł Włodkowic i jego doktryny na tle epoki (z okazji 500-lecia jego śmierci), [w:] red. M. Cichocki, A. Talarowski, Paweł Włodkowic i Polska Szkoła Prawa Międzynarodowego, Warszawa2018,s.58.

[9] Stanisław ze Skarbimierza, op. cit., s. 45-48.

[10] Ibidem, s. 47

[11] Ibidem, s. 51

[12] Ibidem, s. 54.

[13] Ibidem, s. 55.

[14] Ibidem, s. 53.

[15] Ibidem, s. 54.

[16] L. Ehlrich, op. cit., s. 46.

[17] Taką informację można znaleźć w każdym opracowaniu na temat Włodkowica.

[18] Na przykład satyra Falkenberga bądź twórczość Henryka Ostyjskiego (1194-1271), głównego oponenta teoretycznego Włodkowica.

[19] Ibidem, s. 223-227.

[20] J. Rebeta, Czy notatka Revocatur należy do Polskiej Szkoły Prawa Stosunków Międzynarodowych z połowy XV wieku?, [w:] Kwartalnik Historii Nauki i Techniki, 20/3-4, s. 533-540.

[21] K. Ożóg, Armia, broń i wojna w myśli uczonych krakowskich XV wieku, [w:] red. M. Cichocki, A. Talarowski, op. cit.Paweł Włodkowic…,s. 254.

[22] Notabene, w okresie Wojen Husyckich dzieje się Trylogia Husycka Andrzeja Sapkowskiego, bardzo polecam.

[23] L.Ehlrich, op. cit., s. 225.

[24] Vide S. Wielgus, Teorie ius gentium w średniowiecznej Polsce. Geneza, historia, twórcy, oryginalność, główne problemy, [w:] red. M. Cichocki, A. Talarowski, op. cit. Paweł Włodkowic…,s. 198-199.

[25] Korzystałem głównie z encyklopedii Stanfordzkiej oraz rozproszonych informacji w książkach na temat PSPM wydanych przez Teologię Polityczną. Twierdzenia na temat podobieństwa tez Vitorii do tez Skarbimierczyka i Włodkowica opieram właśnie na tych dziełach, niemniej treści te pojawiają się tak często i są tak rozproszone, że trudno znaleźć jednoznaczne cytaty.

[26] B. de las Casas, J. de Seoulveda, D. de Soto, Dysputa w Valladolid, przeł. I. Krupecka, Gdańsk 2014.

[27] Sytuacja analogiczna do powyższej.

Author