Filozofia jedzenia

Muszę przyznać, że od dawna zbierałem się do napisania podobnego tekstu, ale nigdy nie miałem okazji, by zająć się tym na poważnie. Ta okazja pojawiła się na zajęciach z filozofii kultury prowadzonych przez dr Monikę Bokiniec. Tekst jest zainspirowany książką Pozycja smaku. Jedzenie w granicach sztuki Doroty Koczanowicz, którą mieliśmy przeczytać na wyżej wymienione zajęcia.

Gastrozofia a gastronomia

Jedną z ciekawszych dystynkcji, jaka pojawia się w książce, jest rozróżnienie na gastronomię i gastrozofię. Gastronomia jest powszechnie znana człowiekowi żyjącemu współcześnie. Gastrozofia z kolei zapewne jest kompletną terra incognito, również dla mnie. W tekście autorki gastrozofia pojawia się przede wszystkim w kontekście myśli Immanuela Kanta i jego rozważań z Antropologii w ujęciu pragmatycznym. W skrócie: Kant przeniósł architektonikę czystego rozumu na jedzenie, a w szczególności na biesiadowanie.

Zaiste jest fascynującym fakt, że żaden ze znanych mi autorów w żadnym znanym mi dziele nie poruszył tego jakże istotnego zagadnienia, jakim jest filozofia jedzenia. Pojawiały się oczywiście luźne uwagi i reguły u niektórych autorów, jak na przykład zakaz jedzenia bobu wśród pitagorejczyków lub uwagi Nietzschego o powiązaniu zniewieścienia Niemców oraz wysokotłuszczowej diety, niemniej nigdzie nie spotkałem się z bardziej konkretnymi zaleceniami dotyczącymi odżywiania. Domyślam się, że quasi-filozoficzne kulty – jak wcześniej wymieniony pitagoreizm – lub myśl inspirowana hinduizmem i oczywiście różne sekty buddyzmu proponują szczegółowe zalecenia względem żywienia, no ale są to kulty i religie, nie pełnokrwista filozofia.

Wszyscy autorzy wymieniani przez Koczanowicz mieli wysoce intelektualistyczne i wręcz estetyzujące podejście do jedzenia i biesiadowania. Najbardziej wyrazistym przykładem jest rzecz jasna Kant, u którego nawet układ rozmów był transcendentalnym warunkiem dobrej uczty. Tego, czego mi brakowało – domyślam się, że z braku materiału źródłowego, a nie z powodu niedostatecznej erudycji autorki – to omówienia podejścia neoepikurejskiego, neostoickiego, utylitarystycznego bądź inspirowanego myślą Bergsona. Pojawia się John Dewey i jego program szkoły eksperymentalnej, gdzie jednym z zajęć dla dzieci miało być wspólne gotowanie i eksperymentowanie na denaturacji białek w wołowym steku. Brakowało natomiast zaleceń natury bardziej egzystencjalnej, jak na przykład zwracania uwagi na składniki diety bądź zaleceń względem radzenia sobie z nielubianymi potrawami.

Ile by świat zyskał, gdyby Dewey swój pragmatyzm i sytuacje problemowe pokazał na przykładzie, dajmy na to, brokułu. Być może jest to anachroniczny przykład w przypadku Deweya, ale jakże relewantnym egzystencjalnie przykładem pragmatyzmu jest przemożenie niechęci do brokułu ze względu na jego wartości odżywcze. Jako osoba przechodząca przez tego typu sytuacje życiowe jestem w stanie stwierdzić, że samym nastawieniem do żywienia jest się w stanie przemóc zmysłową niechęć, a nawet polubić znienawidzony przez siebie pokarm.

Filozofowie i poeci lubują się w górnolotnych metaforach i problemach, jakimi są lęk przed śmiercią, strach przed odrzuceniem, istnienie narodu bądź popęd seksualny. Nawet filozofowie życia zdają się zapominać o tak ważnym aspekcie życia, jakim jest jedzenie i forma jedzenia.

Najwyższa forma jedzenia

Niewątpliwie najważniejszym sporem przełomu tysiącleci jest spór o miano najbardziej pragmatycznej formy żywienia w historii. Co ciekawe, do tej pory nikt nie poruszył tego jakże istotnego zagadnienia. Może ze strachu, że nie podołają? Czy może jednak ze strachu przed tym, że zdominowane przez lobby akademie nie przyjmą tego najjaśniejszego przejawu geniuszu, jakim byłoby rozstrzygnięcie tego sporu.

Do XX wieku większość potraw była niezręczna. Polewki, gulasze i zupy już w przedbiegu przegrywają z innymi formami jedzenia, bowiem rozlewają się. Podczas sztormu na otwartym morzu zupy nie można zjeść nie oblewając przy tym siebie i wszystkiego wokół.

Wszelkie pieczenie również odpadają w przedbiegu, ponieważ są jednoskładnikowe. Bronią się co najwyżej pieczenie faszerowane, niemniej pieczeń, będąc faszerowaną, staje się nieporadna w konsumpcji w warunkach polowych.

Wszelkie dania podawane na talerzu mają nad innymi taką przewagę, że dzięki możliwościom, jakie daje talerz, można skomponować danie, które zapewni wszelkie potrzebne składniki odżywcze oraz zaspokoi potrzeby smaku. Problemem natomiast jest to, że talerz jest warunkiem możliwości bycia takim daniem. W sytuacji polowej nie każdy ma talerz i też nie łatwo taki zrobić. Ponadto talerz jest niestabilnym naczyniem o płaskiej strukturze, przez co nietrudno o pozbawienie się swej strawy poprzez nieuwagę.

Dość dobrym kandydatem są wszelkie homogeniczne mieszaniny. Przykładem niech będzie chilli con carne wymieszane z ryżem. Takie danie jest łatwe do transportu i można je spokojnie spożywać z naczynia o wysokich brzegach, przez co minimalizuje się prawdopodobieństwo strat spowodowanych nieuwagą spożywającego. Problemem w przypadku tychże jest jednak uzależnienie od owego naczynia. Bez naczynia niepodobna taki posiłek transportować i spożywać.

A gdyby tak pożywienie samo dla siebie było naczyniem i miało potencjał do zaspokojenia wszystkich potrzeb odżywczych jak i smakowych?

Pizza vs kebab dürüm (znany również jako rollo)

Jedyne dwa przykłady, jakie bezpośrednio narzucają się świadomości, to pizza i kebab w bułce lub rollo, przy czym ta druga opcja jest jeszcze lepsza.

Pizza

Według wielu osób to właśnie pizza stoi na szczycie podium. Niemniej pizza ma problemy, których to kebab rollo nie posiada. Co więcej, jedna z form spożycia pizzy upodabnia ją właśnie do rollo.

Zalety pizzy

Do niewątpliwych zalet pizzy można, a nawet trzeba, zaliczyć:

Elastyczność – pizza jako forma jedzenia może stać się niemal wszystkim i jest w stanie przyjąć niemal wszystko. Ciasto jako baza węglowodanowa, tj. ekwiwalent ryżu bądź ziemniaków, może być z jakiegokolwiek zboża, a nawet więcej – z jakiegokolwiek produktu zdatnego do zmącznienia. Ktoś nie toleruje glutenu? Spokojnie można zrobić spód pizzy z mąki kukurydzianej. Mówi się również, że pizza powinna być wysmarowana sosem pomidorowym, na którym powinien znajdować się ser, najlepiej mozzarella. A co jeżeli ktoś nie lubi pomidorów? Bez problemu sos pomidorowy można zamienić sosem śmietanowym lub jakimkolwiek innym sosem. A co jeżeli ktoś nie toleruje laktozy? Ser nie jest koniecznym warunkiem możliwości dla pizzy. Jest wszak do pomyślenia pizza bez sera. Na pizzę można również wszystko położyć. W tej materii kreatywność ludzka ma szerokie pole do popisu.

Zręczność – pizza jako forma jest szczytem poręczności jedzenia. Można ją jeść za pomocą dłoni lub w sytuacji kulturalnej można także korzystać ze sztućców, przy zachowaniu zasad savoir vivre. Jako płaskie i krajalne pożywienie, pizza może również być przekształcana w dowolny sposób tak, by była najporęczniejsza w transporcie. Ze względu na to kawałkiem pizzy można uraczyć się na szczycie góry, w mrocznej jaskini i w brudnym okopie. Do zręczności można również spokojnie dodać to, że pizza zarówno na ciepło, jak i na zimno smakuje równie wyśmienicie.

Wady pizzy

Zasadniczo jedyną wadą pizzy jest to, że w pewnym momencie dodawania składników, zaczyna ona tracić swoje zalety. Staje się wymagająca w spożyciu, co powoduje, że nie można na przykład wypełnić jej taką ilością surówki, jaką by się chciało. Można oczywiście zwiększać powierzchnię dania, ale powierzchnia zwiększa się tylko o kwadrat współczynnika. W przypadku zapiekanki zwiększa się tylko jeden wymiar, przez co żeby mieć dwa razy większą zapiekankę, trzeba ją wydłużyć dwukrotnie. W przypadku pizzy, by dwukrotnie zwiększyć powierzchnię małej pizzy (średnica 30 cm, powierzchnia 706 cm^2) średnicę wystarczy zwiększyć o 12 cm, co stanowi mniej niż połowę oryginalnej średnicy.

Problemem natomiast jest to, że zwiększenie wysokości pizzy niweluje jeden z jej najważniejszych atutów. Przykładowo pizza o średnicy 30 cm ma 706 cm^2 powierzchni i przy grubości 1 cm, by zwiększyć jej objętość dwukrotnie, trzeba również zwiększyć wysokość dwukrotnie (a pizza o grubości 1 cm już jest gruba).

Pizza – podsumowanie

Pizza jako forma ma zdecydowanie więcej plusów niż minusów. W stosunku do większości form jedzenia wada ta jest nierelewantna, bowiem pizza o średnicy 42 cm i grubości 0,5 cm ma już ponad metr sześcienny objętości. W przypadku tak gęstej formy jedzenia to wielkie danie. Bez wątpienia zaspokoi głód jednego dużego głodomora i kilku mniejszych głodomorów.

Kebab

Nie ma sensu rozpisywać się nad zaletami kebabu, ponieważ posiada on te same zalety co pizza. Kebab jednak posiada niewątpliwą przewagę nad pizzą, a mianowicie jest trójwymiarowy. Nie jest ograniczony przez swoją płaskość. Kolejną przewagą kebaba, zwłaszcza w bułce, jest fakt, że objętość jest ograniczona jedynie siłą konsumującego i niczym więcej. Kebab w bułce jest tak skonstruowany, że można go trzymać w ręku i konsumować zawartość widelcem.

Ponadto, kebab ze względu na materiał mięsny, z którego powstaje, nie musi być wcale niezdrowy. Niezdrowość nie jest immanentną cechą kebaba, natomiast danie to zawsze można przygotować szybko, przez co ma zalety fastfoodów i domowego jedzenia. Jest do pomyślenia kebab rollo, w cieniutkim bezglutenowym naleśniku, wypełniony chudym mięsem z indyka oraz surówkowymi. Taki kebab z punktu widzenia pragmatycznego, hedonistycznego, utylitarystycznego, ba!, nawet z punktu widzenia kantyzmu i stoicyzmu będzie formą jedzenia najlepszą z możliwych pod względem moralnym, bowiem przyniesie konsumentowi najwięcej korzyści przy najmniejszej liczbie przykrości, nie przyniesie cierpienia innym konsumentom i będzie zgodne z imperatywem kategorycznym.

Nie jest zatem tak, że kebab jest najlepszym jedzeniem z jednej tylko perspektywy, ale z każdej, jak niewątpliwie wykazałem powyżej.

Author


Opublikowano

w

,

przez